12.01.2017 10:37 0 Redakcja / mat. prasowe

Ratujmy serce nienarodzonego Jasia – pomóż rodzinie z Mieroszyna

Źródło: corinfantis.org

Pięcioletnia Amelka każdego dnia prosiła Boga o rodzeństwo, jej marzenie w końcu się spełniło. Pod koniec maja 2017 roku jej rodzina się powiększy, na świat przyjdzie Janek. Kiedy w połowie września na ekranie monitora widać było już bijące serduszko, radość rodziców była ogromna. Dzień przed Wigilią radość zastąpił strach i zaczęła się walka z czasem.

Dominika i Karol Twork mieszkają w Mieroszynie (powiat pucki). Są szczęśliwymi rodzicami pięcioletniej Amelki i wyczekują narodzin Janka. Dzień przed Wigilią miało się odbyć kolejne, rutynowe USG. Badanie, podczas którego Amelka miała zobaczyć swojego małego braciszka. Widziała go jednak tylko przez krótką chwilę, bo podczas oglądania Jasia, lekarz dostrzegł coś bardzo niepokojącego.

Serce chłopca nie rozwijało się tak, jak powinno. Wszystko stanęło w miejscu, problemy codziennego życia okazały się banalnie proste, pierwsze dni to potężna rozpacz i pytanie co będzie dalej. Święta Bożego Narodzenia rodzina przetrwała tylko dzięki wsparciu bliskich. Teraz ocierają łzy i zaczynają działać.

Specjalistyczne badanie echo serca płodu potwierdziło, że Janek urodzi się z bardzo chorym sercem, postawiono diagnozę: złożona wada serca pod postacią zarośnięcia zastawki trójdzielnej z ubytkiem międzykomorowym i niedorozwojem prawej komory serca. Leczenie musi być operacyjne i składać się z kilku etapów. Najważniejsze jest jednak, by Jaś otrzymał dobry start.

Pierwsza operacja serca Janka będzie musiała odbyć się w pierwszych dniach jego życia, do czasu jej wykonania chłopiec otrzyma specjalne leki podtrzymujące pracę serca. Przypadek chłopca został skonsultowany z prof. Edwardem Malcem z Kliniki Uniwersyteckiej w Niemczech, który zakwalifikował dziecko do leczenia operacyjnego.

W szóstym miesiącu życia chłopczyk będzie musiał przejść drugą operację, a mając 2,5 roku kolejną. Bez pierwszej Jaś nie ma jednak szans na przeżycie, zabieg na serduszku wielkości orzecha włoskiego musi się odbyć natychmiast, by dać nadzieję, że chłopiec urośnie do czasu kolejnej operacji, która już znacznie bardziej zabezpieczy jego kruche życie.

Koszt porodu i pierwszej operacji w niemieckiej klinice to 26 300 euro, czyli około 120 tysięcy złotych. Kwota znacznie przekracza możliwości finansowe rodziny pragnącej ocalić życie swojego dziecka, dlatego mieszkańcy Mieroszyna proszą o pomoc.

Szczegółowe informacje na temat możliwości wsparcia rodziny Twork znaleźć można na stronie Fundacji Corinfantis. Przebieg akcji charytatywnej można śledzić także na Facebooku.

Przypomnijmy, że niedawno w bardzo podobnej sytuacji byli rodzice Ignasia z Rumi. Obecnie chłopiec się rozwija i czeka na kolejną operację. Więcej o sprawie pisaliśmy TUTAJ.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...