16.06.2017 11:39 0 Redakcja

Błyskawiczna reakcja strażników uratowała mu życie

mat. prasowe

Dzięki opanowaniu i profesjonalizmowi będących po pracy sopockich strażników miejskich, udało się uratować ludzkie życie. Mundurowi mają nadzieję, że historia ta stanie się przykładem prawidłowej reakcji w podobnych sytuacjach.

Uwagę wracających ze służby strażników miejskich przykuł leżący na chodniku mężczyzna, wokół którego zabrała się grupa gapiów. Z relacji świadków wynikało, że mężczyzna jechał samochodem, w pewnym momencie źle się poczuł, dlatego zatrzymał auto, wysiadł i upadł. Mundurowi natychmiast przystąpili do udzielenia pierwszej pomocy.

  • Wcześniej jeszcze nakazali konkretnej osobie spośród tłumu wezwać karetkę – relacjonuje Anna Dyksińska, biuro promocji i komunikacji społecznej Urzędu Miasta w Sopocie.

Mężczyzna leżał na plecach, był siny i miał szeroko otwarte oczy. Mężczyźnie opadał również kącik ust, a jego mowa stała się bełkotliwa.

  • Zachodziło duże prawdopodobieństwo, że może być to objaw udaru, dlatego strażnicy ułożyli mężczyznę w pozycji bocznej ustalonej oraz utrzymywali z nim cały czas kontakt – dodaje Anna Dyksińska.

Wstępna diagnoza ratowników karetki potwierdziła przypuszczenia udzielających pomocy strażników. Mężczyzna z objawami udaru został przetransportowany do szpitala na Zaspie.  

  • Dlaczego o tym mówimy? Nie tylko, by pochwalić postawę strażników, którzy będąc po służbie właściwie zareagowali, ale przede wszystkim, by uczulić wszystkich, i kierowców i pieszych – podkreśla pracownik biura promocji. - Kierowców, by w chwili, kiedy źle się poczują podczas jazdy samochodem, rozsądnie reagowali. To znaczy, by zatrzymali auto, aby nie stwarzać zagrożenia dla siebie i innych. Pieszych zaś, by bycie gapiem zamieniali na realną pomoc – podkreśla.

Społecznicy podkreślają, by nawet w przypadku braku umiejętności związanych z udzielaniem pierwszej pomocy, świadkowie takich zdarzeń powiadomili o fakcie odpowiednie służby.

  • Czasami może to uratować komuś życie, może w przyszłości również komuś z nas – podsumowuje Anna Dyksińska.

Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...