14.08.2018 08:35 29 mike/TTM
W ostatnią sobotę (11 sierpnia) doszło do dramatycznych wydarzeń na wodach Zatoki Puckiej. Dwóch mężczyzn wypadło ze skutera wodnego. Uratować zdołał się tylko jeden z nich. Do akcji ratunkowej włączyli się policjanci, strażacy i ratownicy SAR. Poszukiwania trwały do późnych godzin nocnych. Następnego zabrakło już wsparcia służb. Najbliżsi zaginionego zostali pozostawieni sami sobie w poszukiwaniach, które nadal kontynuują na własną rękę.
Krótka przejażdżka skuterem wodnym zakończyła się dramatem. W sobotni wieczór spośród dwóch mężczyzn, którzy wpadli do wód Zatoki Puckiej, udało się uratować tylko jednego. Drugi, mieszkaniec powiatu puckiego, nie miał tyle szczęścia.
– W sobotę 11 sierpnia około godziny 19:50 Komenda Powiatowa Policji w Pucku została powiadomiona o tym, że dwóch mężczyzn, którzy pływali na jednym skuterze, w okolicy miejscowości Osłonino, spadło z tego skutera. Jednej osobie udało się dotrzeć do brzegu, natomiast druga ma status osoby zaginionej. Trwają czynności dotyczące ujawnienia tej osoby oraz ustalenia przyczyn tego zdarzenia – potwierdza st. asp. Kamila Marciniak z puckiej komendy policji.
W sobotniej akcji ratowniczej uczestniczyły oddziały SAR, dwa zastępy straży pożarnej z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej z Pucka, z łodzią, oraz zastęp JRG z Gdańska, druhowie z OSP Mrzezino i Kosakowo, a także policjanci z puckiej komendy. Akcję zakończono przed północą.
Fot. TTM
Jak stwierdziła w poniedziałek (13 sierpnia) przedstawicielka puckiej komendy, policja nadal prowadzi czynności. Najbliżsi zaginionego nie mogą jednak zrozumieć, dlaczego nie są prowadzone poszukiwania. I sami zdecydowali się przejąć inicjatywę.
– Bardzo mnie to dziwi, dlaczego nikt się nie pojawił – mówi pan Kazimierz, ojciec zaginionej osoby. – Po prostu szukaliśmy na własny koszt, rodzina i koledzy. Cały czas powtarzałem, że akcja powinna być wznowiona – podkreśla.
Komenda Powiatowa Policji potwierdza, że rodzina i przyjaciele zaginionego rzeczywiście prowadzą poszukiwania we własnym zakresie. Na pytanie dziennikarza Twojej Telewizji Morskiej, dlaczego policja nie pomagała w tych działaniach, Kamila Marciniak stwierdziła, że funkcjonariusze nie dysponują łodzią. Ta znajduje się obecnie… w komisariacie wodnym w Gdańsku. To może co najmniej dziwić, ponieważ puccy policjanci otrzymali nowoczesną łódź, która mogłaby być użyta do poszukiwań na wodach Zatoki Puckiej, w lipcu 2015 roku.
– To sprzęt, przed którym trzeba chylić czoła, przy którym można się czuć bezpiecznie – mówił ponad trzy lata temu Jarosław Białk, starosta pucki.
Fot. archiwum/Nadmorski24.pl
Fot. archiwum/Nadmorski24.pl
Okazuje się zatem, że łódź zakupiona dzięki środkom powiatu puckiego i dotacji z Unii Europejskiej stacjonuje w Gdańsku. Natomiast nadmorski powiat jest pozbawiony na tego cennego narzędzia w sytuacjach nagłych. W momencie wypadku na wodach Zatoki Puckiej pucka policja musi się zgłosić do Gdańska z prośbą o użyczenie sprzętu lub do Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa w Gdyni. Rzeczywiście, w dniu wypadku SAR koordynował akcję ratunkową, jednak już w niedzielę (12 sierpnia) służba nie została wezwana do akcji poszukiwawczej.
– Nie zostaliśmy poproszeni o taką pomoc – potwierdza Rafał Goeck, rzecznik prasowy MSPiR Gdynia.
Jednak w przypadku podobnych zaginięć, jak z maja br. na Jeziorze Wyspowo, często się okazuje, że służby mogą skutecznie współpracować aż do osiągnięcia założonego celu. A co najważniejsze – rodzina nie pozostaje w takiej sytuacji sama. Wspomniana akcja trwała dwa dni, a brali w niej udział m.in. nurkowie z Kościerzyny i łódź z sonarem. Trudno się oprzeć wrażeniu, że w przypadku poszukiwań w Osłoninie zabrakło takiego zaangażowania sił i środków…