15.08.2018 12:00 9 raz

Kłopotliwe "pamiątki" po jeździe konnej przeszkadzają plażowiczom

Fot. FB/Nasze sprawy w Gminie Kosakowo

Do „parawaningu” turyści wypoczywający nad polskim morzem już się przyzwyczaili. Niedawno odkryli, że plaże nie służą tylko kąpielom słonecznym i budowaniu zamków z piasku ale i… konnej rekreacji. I mają na to namacalne oraz wyczuwalne dowody.

„Szczyt wszystkiego, żeby końskie g***o na środku plaży leżało – Mechelinki” – można było przeczytać w jednym z postów na forum poświęconym gminie Kosakowo położonej nad Zatoką Pucką.

Wpis ten, opatrzony odpowiednim, dokumentującym to „zjawisko” zdjęciem, wywołał szereg nie tylko komentarzy, ale wręcz polemik:

Do czego to dochodzi, że nawet końskie łajna zaczyna "ludziom" przeszkadzać! A gdzie ekologia? – dopytywał jeden z internautów.

Skoro panu to nie przeszkadza, to proszę iść z wnukami, dziećmi rozłożyć koc na tym g***ie i życzę miłej zabawy – odpowiedziała inna.

Ach te miastowe! No żeby konik nie mógł się na spokojnie z***ć? Ta plaża, jak i cała kraina od tysięcy lat należała do zwierząt. To człowiek w nią wkroczył (…) – stwierdził kolejny z użytkowników sieci.

Tyle, że konie to hodowlane zwierzęta, a nie dzikie, które tu żyły od „tysięcy” lat… Tak samo psy mogłyby sobie biegać i robić, gdzie popadnie… - oponował następny.

Problem jednak jest, nie da się ukryć:

Ma dziewczyna rację... ! Każdy niech po sobie sprząta i żyje tak, aby innym nie utrudniać życia… – czytamy w jednym z komentarzy.

Byłem dzisiaj na spacerze z Dębogórza przez Mechelinki do Rewy. Koński kał jest wszędzie. Co kilkaset metrów. Jeszcze w lesie to mnie tak strasznie nie drażni, ale jak idę z Mechelinek do Rewy dróżką koło plaży i co kilkaset metrów jest końskie g***o, to zaczynam się zastanawiać, czy może nie trzeba by było zakazać jazdy konnej w naszej gminie? – dopytywali mieszkańcy Wybrzeża.

Może zaproponujcie jeźdźcom system sprzątania po koniach w terenie, woreczki na kupy jak po psach? I co, z plecakiem jeździć, żeby było gdzie to schować? Czy jak? – dopytywał kolejny z internautów.

Faktem jest, że w terenach nadmorskich funkcjonuje wiele stadnin. Wiele z nich organizuje konne przejażdżki wzdłuż miejscowych plaż. Jak jednak zapewniają organizatorzy takich wypraw, jeźdźcy pozostawiają po sobie porządek.

Nasza stadnina stosuje wysokie standardy w organizacji jazd konnych – informują portal Nadmorski24.pl przedstawiciele jednej ze stadnin w Białogórze. – Jazdy plenerowe organizujemy tylko po ustalonych trasach. Raz na dobę nasz pracownik sprawdza te trasy i jeśli jest taka potrzeba to sprząta końskie odchody. Dokładamy wszelkich starań, aby jazdy w terenie, które organizuje nasza stadnina były jak najbardziej przyjazne dla środowiska i turystów.

W podobnym tonie wypowiadają się inni:

Po terenie zawsze jedzie osoba sprzątająca i zbiera to, co konie zostawią. Tak powinno to wyglądać wszędzie – komentują pracownicy jednej ze stajni w Swarzewie.

Niektórzy miłośnicy jazdy konnej z widokiem na fale Bałtyku zauważają też, że… „skoro czepia się koni, które jedzą trawę i wydalają zmielona trawę, to co z psami, których odchodów nikt nie sprząta, a jako zwierzęta mięsożerne, często zawierają pasożyty”?


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...