19.03.2017 19:00 0 Rzecznik prasowy KS TYTANI Dariusz Jankowski

Porażka Tytanów na własnym boisku

fot. Leszek Spigarski

Niestety, szczypiornistom z Wejherowa nie udało się przedłużyć serii trzeciego kolejnego zwycięstwa. Zespół SMS ZPRP II Gdańsk okazał się zbyt silny i wygrał w grodzie Wejhera 32:27 (17:9).

Tytani w tym meczu zagrali całkowicie dwie różne połowy. W pierwszej, jak to określił trener – "przespanej" nie potrafili odnaleźć właściwego dla siebie rytmu gry. Grali chaotycznie i często tracili piłkę. Goście – którzy przyjechali w bardzo młodym składzie, widząc bezradność wejherowian, od początku kontrolowali spotkanie. Taktycznie starali się "zabiegać" żółto – czerwonych oraz unikali gry kontaktowej.

W 15 minucie prowadzili już 7:3, a na ławce Tytanów zaczęła wkradać się nerwowość. Kiedy w 18 minucie Robert Wicon otrzymał karę, a chwilę później dołączył do niego Michał Jankowski Gdańszczanie wyszli na prowadzenie 11:5. Po tej akcji, jakby rozjuszony słabym wynikiem, ruszył do ataku Przemysław Warmbier. Dostając bardzo dobrą piłkę, wbiegł w przedpole, wyskoczył i z dużą siłą umieścił piłkę w bramce. Niestety, przy wyskoku, został popchnięty przez Jakuba Adamskiego i tak niefortunnie spadł na nogę, że chwilę później z pomocą kolegów musiał opuścić parkiet. Początkowo zdiagnozowano u niego skręcenie stawu skokowego, jednak po dalszych oględzinach wyszło złamanie kostki i przymusową trzymiesięczną rekonwalescencję. To niefortunne zdarzenie, jeszcze mocniej dobiło Tytanów, którzy do końca połowy zdołali zdobyć zaledwie trzy bramki, tracąc przy tym aż sześć. Wynik do przerwy 17:9 dla gości. To, że w szeregach gospodarzy było bardzo nerwowo świadczy fakt, iż w pierwszych 30 minutach siadali na ławkach kar, aż sześć razy, przy jednej karze rywali. Można by rzec więc, że praktycznie przez 12 minut grali w osłabieniu. Dodatkowo po dwie kary mieli bracia Jankowscy, zatem w drugiej części musieli mocno uważać, aby jeszcze bardziej nie osłabić swojego zespołu.

Po przerwie zespół Tytanów wszedł na parkiet mocno skoncentrowany, a sygnał do odrabiania strat dał Tomasz Turek. Goście co prawda szybko odpowiedzieli trafieniem, ale wtedy Wejherowianie pokazali swój prawdziwy wojowniczy charakter. Kiedy przy stanie (10:18) zwykle siada morale, oni zaczęli prawdziwy festiwal bramek. Bardzo mocno zaczęli pracować obrotowi Robert Wicon oraz Piotr Jankowski i w 42 minucie zredukowali stratę do czterech bramek (16:20). Gdańszczanie nieco zdezorientowani, zaczęli popełniać błędy i gubili piłki, lecz w Wejherowskiej ekipie zaczął szwankować celownik. W efekcie na 10 minut przed zakończeniem spotkania Gdańszczanie powiększyli przewagę do 6 oczek (26:20). Wtedy to w ekipie Pawła Paździochy nastąpiła regulacja celowników i przyspieszenie gry. Kolejno bramki zdobywali: Wicon, Miller i Brzeski i przewaga gości stopniała do trzech trafień (26:23). Tytani mieli jeszcze szansę na dogonienie rywali, jednak w wyniku zmęczenia marnowali doskonałe sytuację. Goście natomiast ustawili szczelniej obronę i skutecznymi kontrami zdobywali kolejne bramki. Na dwie minuty przed końcem prowadzili już 31:26 i było wiadomo, że nie oddadzą zwycięstwa. Pomimo przegranej, Tytani pokazali charakter i wolę walki odrabiając straty w drugiej połowie dodatkowo grając bez swojego najlepszego strzelca – Warmbiera. Szkoda tej pierwszej części, bo wynik mógłby być inny, a zwycięstwo pozostać w Wejherowie.

Tytani wystąpili w składzie: P. Jankowski (7), Turek (5), Miller (4), Wicon (3), Brzeski (3), R.Wicki (2), K.Wicki (1), Warmbier (1), Bartoś (1), Cholcha, Smoliński, Nowosad, M.Jankowski, S.Sałata, Nowociński

Wejherowianie po wczorajszej porażce, utrzymali ósmą pozycję w ligowej tabeli.

Trener gości Marcin Pilch:

"Cieszymy się z dwóch punktów, przyjechaliśmy tutaj zdobyć korzystny wynik i jesteśmy zadowoleni. Co do przebiegu spotkania to mam sporo zastrzeżeń do naszej gry w ataku. Szczególnie w drugiej połowie mieliśmy sporo nerwowych momentów kiedy to rywal doszedł nas na trzy bramki. Wiadomo jest, że jesteśmy młodym niedoświadczonym zespołem i nasza gra miała opierać się na szybkości i unikaniu gry w kontakcie z przeciwnikiem, co nam się po części udało."

Trener gospodarzy Paweł Paździocha:

"Gratuluję gościom wygranej i dwóch punktów. Szkoda mi pierwszej połowy, którą ewidentnie przespaliśmy. Moi zawodnicy bardziej zajmowali się sędziowaniem niż graniem i dlatego tak to wyglądało. Niewątpliwie kontuzja Przemysława Warmbiera skomplikowała nam dodatkowo system gry, bo znowu kolejnej osoby zabrakło. W drugiej części natomiast zagraliśmy bardziej ambitnie, było więcej ruchu, przyspieszenia i to przyniosło efekty. Tak jak mówię, gdyby nie pierwsza połowa to mogło by się to różnie potoczyć, a tak przegraliśmy spotkanie."

Robert Wicon ( Tytani Wejherowo )

"Wynik niekorzystny dla nas, ale cieszę się, że chociaż w drugiej połowie nie przynieśliśmy wstydu tak licznie zgromadzonej publiczności. Pierwsza część, to chyba najsłabsze wykonanie w ciągu pół roku. Można by rzec, że przechodzone, bez jakiegoś tempa. Naprawdę bardzo słabe w naszym wykonaniu. Na szczęście drużyna potrafiła odnaleźć swoje tempo gry. Taktyka trenera z grą na dwa koła i szybszą grą zaczęła przynosić efekty, ale niestety zabrakło nam czasu na dogonienie rywali. Szkoda też tych sześciu kar w pierwszej połowie i kontuzji Przemka, bo mogło by się to różnie skończyć. Gratuluję przeciwnikowi wygranej, a my będziemy się skupiać na kolejnym rywalu."

Wojciech Dadej ( SMS ZPRP II Gdańsk )

"Przyjechaliśmy do Wejherowa z założeniem wygrania spotkania i to zrobiliśmy. Mieliśmy grać szybką piłkę, dużo podań i myślę, że tak nasza gra wyglądała. Można powiedzieć też, że mieliśmy dużo pecha w wielu sytuacjach, kiedy to wybronione piłki przez naszego bramkarza wpadały w ręce gości, a Ci zdobywali bramki. Natomiast bardzo cieszymy się z wygranej i zdobycia dwóch punktów."


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...