10.03.2019 09:05 3 raz

Piąta porażka pod rząd, ale Smółka nadal wierzy

fot. Arka Gdynia

Tej wiosny Arka Gdynia nie zdobyła jeszcze ani jednego punktu. Tym samym gdyńska drużyna jest na ostatniej prostej do... strefy spadkowej, od której dzielą ją (w zależności od wyników niedzielnych - 10 marca- meczów) 1 lub 2 punkty.


Sobotnie (9 marca) spotkanie Arki Gdynia i Legii Warszawa przejdzie do historii jako "orka na ugorze". Na fatalnej murawie w pierwszej połowie niewiele się działo. Piłka, mimo trudnych warunków, zaczęła się w drugiej części meczu.

Pierwsze trafienie zaliczył w 59. minucie Carlitos. Pięć minut później drugie trafienie dla pretendenta do tytułu mistrza kraju z Warszawy zdobył Kulenović.

Arka ruszyła do odrabiania strat, i w 68. minucie kontakt zdobył Maciej Jankowski. Jednak tylko na tyle było stać piłkarzy z Gdyni.

Arka Gdynia przegrała 2-1, doznając tym samym piątej porażki z rzędu.

Do teraz nie wiem, jak można było przegrać to spotkanie. Jestem dumny z mojej drużyny. Jesteśmy w ciężkim kryzysie, ale nie było dziś w nas widać zwątpienia. Walczyliśmy i zostawiliśmy dziś dużo zdrowia na boisku. Kilka sytuacji mogliśmy zamienić na bramki. Jak to mówią - biednemu wiatr w oczy. Zachowanie moich piłkarzy w szatni, na boisku i po meczu bardzo mnie motywuje – jesteśmy razem - skomentował Zbigniew Smółka, trener Arki Gdynia. - Wierze w swój zespół i będziemy kontynuować to, na czym się skupiamy i nad czym pracujemy. Musimy wyjść z tego dołka. Nie możemy się poddawać. Każdy mężczyzna musi być przygotowany na trudne sytuacje, ale poddać się nie można. Dziś było dziś widać, że ten zespół się nie robi.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...