11.01.2020 11:05 3 NW/gdynia.pl

Już 260 osób opuściło tzw. Pekin w Gdyni, znajdując bezpieczny dom

Źródło: gdynia.pl

Od 2017 roku, czyli od dwóch i pół roku, z gdyńskiego tzw. Pekinu wyprowadziło się aż 260 osób, czyli 138 rodzin. Przy wsparciu miasta ci, którzy dawnej zamieszkiwali Wzgórze Orlicz-Dreszera na Leszczynkach, dziś mogą cieszyć się ze znacznie bardziej komfortowych, a przede wszystkim – bezpiecznych warunków.

Program Osłonowy dla mieszkańców ruszył w kwietniu 2017 roku. Wówczas na terenach Wzgórza Orlicz-Dreszera żyło blisko 300 osób (145 rodzin). Warunki, w jakich żyli (i wciąż żyją ci, którzy jeszcze się nie wyprowadzili), pozostawiają wiele do życzenia. Z relacji pani Ani i pana Roberta dla gdynia.pl, dowiadujemy się, że domek stojący na wzgórzu zakupili od znajomego, i choć wiedzieli, że nie jest to jego ziemia, nie spodziewali się, że warunku mieszkalne będą aż tak tragiczne.

Gdy rozpoczęła się budowa ul. Dreszera, domek się „rozszedł”. W ścianie powstała kilkucentymetrowa szpara, przez którą można było wyglądać za zewnątrz. Były kłopoty z kanalizacją – a raczej jej brakiem – instalacją elektryczną, insektami. Do tego: coraz częstsze podwyżki opłat za dzierżawę gruntu od właściciela. Gdy więc pojawiła się możliwość wyprowadzki z Pekinu przy wsparciu miasta, pani Ania nie wahała się ani chwili. Rodzina najpierw przeniosła się do mieszkania interwencyjnego przy ul. Działowskiego, a po kilku miesiącach – do mieszkania socjalnego – czytamy na Gdynia.pl.

Źródło: gdynia.pl

Decyzja o pożegnaniu się z wieloletnim miejscem zamieszkania, choć nie należała do najłatwiejszych, była dla wielu konieczna – ze względów zdrowotnych i bezpieczeństwa. W 2017 roku jedni z pierwszych Pekin opuścili małżonkowie, którzy na osiedlu mieszkali przez kilkadziesiąt lat. Właściciele nieruchomości skutecznie utrudniali lokatorom zamieszkującym wzgórze funkcjonowanie, zmierzając ku temu, by się ich pozbyć. Rosnące opłaty za dzierżawę gruntów czy wymontowywanie z budynków instalacji to nic w porównaniu z celowym uszkadzaniem tych budynków czy pożarami, do których dochodziło.

Wzgórze należące do kilku właścicieli, którzy swoją drogą się zmieniali, nigdy nie zostało zaopatrzone w kanalizację czy prąd. Brakowało chodników, utwardzonych dróg, a stan budynków zamiast z biegiem lat się unowocześniać i polepszać, popadał w ruinę.

Bardzo uważnie śledziliśmy sytuację na Wzgórzu Orlicz-Dreszera i to jak pogarszają się tam warunki zamieszkania. To teren prywatny i jako samorząd nie mogliśmy w niego inwestować. Wykup gruntu też nie wchodził w grę, bo wartość samej ziemi szacowana jest na kilkadziesiąt milionów złotych. Do tego należałoby doliczyć koszt uzbrojenia gruntu. Tym, co mogliśmy zrobić, było zaoferowanie mieszkańcom Wzgórza sposobu rozwiązania ich problemów, drogi wyjścia. Chcieliśmy stworzyć im bezpieczną alternatywę zamieszkania w Gdyni – mówił Michał Guć, wiceprezydent Gdyni ds. innowacji.

Źródło: gdynia.pl

Prowizoryczne domki przypominające baraki i pozbawione podstawowych funkcji, zaczęły pojawiać się na Pekinie w okresie międzywojennym. Tu zjeżdżali się budowniczowie nowej Gdyni z całej Polski, czytamy na Gdynia.pl. Prowizoryczne domy stały się na tyle solidne, by wytrzymać okres wojny i dać dach nad głową ich mieszkańcom przez długie, ale również uciążliwe, lata.

Źródło: gdynia.pl

Dzięki specjalnemu programowi osoby, które zdecydowały się na przystąpienie do niego, mogą liczyć na dwuletnie wsparcie finansowe, które zapewni im dopłatę do kosztów wynajmu mieszkania. W tym czasie rodziny mają możliwość usamodzielnienia się i odzyskania stabilizacji. Natomiast osoby starsze lub z różnego rodzaju niepełnosprawnościami, u których poprawa życia nie nastąpi otrzymają pomoc bezterminową.

Już wiemy, że 26 rodzin obejmiemy wsparciem bezterminowym, ze względu na stan zdrowia czy wiek. Będziemy podtrzymywać kontakt ze wszystkimi, którzy ze wzgórza się wyprowadzili by mieć pewność, że w nowych warunkach dobrze sobie radzą. Mamy też oczywiście na uwadze tych, którzy na Pekinie wciąż mieszkają. Jest wśród nich grupa osób, które od samego początku odmawiały kontaktu z nami, mimo wielu rozmów nie podpisały deklaracji przystąpienia do programu. Termin upłynął wraz z końcem roku. Oczywiście, jesteśmy przygotowani na udzielenie pomocy, jeśli będzie konieczna, ale już nie tak szerokiej jak ta wynikająca z Programu Osłonowego – mówi Michał Guć.

Źródło: gdynia.pl

Realizacja Programu Osłonowego spoczęła na rękach Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gdyni. Wówczas powstała grupa pracowników, która zajmowała się wyłącznie mieszkańcami Wzgórza Orlicz-Dreszera. Projekt zakładał kompleksową pomoc dla każdej rodziny z osobna, co wymagało szczegółowej analizy sytuacji każdej z nich. Pracownicy MOPS wypełniali Kartę Rodziny dla każdego uczestnika programu oraz kwestionariusz zawierający najważniejsze informacje. Na wypełnienie takiej karty, jak podaje gdyński urząd miasta, nie zdecydowało się jedynie osiem ze 145 rodzin.

To nie były, zwłaszcza na początku, łatwe rozmowy. Było dużo obaw i żali. Mierzyliśmy się z plotkami krążącymi po Wzgórzu na temat roli, jaką pełnimy. Ale uparcie, miesiąc po miesiącu, budowaliśmy relację z mieszkańcami, wzmacnialiśmy naszą wiarygodność. Poznawaliśmy się, rozmawialiśmy i oferowaliśmy konkretną pomoc w zmianie, na którą wpływ w całości mieli mieszkańcy Pekinu. Decyzja o wyprowadzce była zawsze dobrowolna – nikogo do niej nie namawialiśmy, nikogo nie pospieszaliśmy, nikomu nie wskazywaliśmy miejsca, do którego ma się przeprowadzić. Towarzyszyliśmy, wspieraliśmy, byliśmy zawsze na miejscu, ale zawsze w tle – przyznaje Marcin Kowalewski, kierownik CRiIM MOPS w Gdyni.

Byliśmy świadkami sytuacji, w których ktoś decyzję podejmował z minuty na minutę, ale też i takich, gdy ktoś robił dwa kroki do przodu i cztery do tyłu. Bywało, że po rozwiązaniu problemów mieszkaniowych pojawiały się nowe, np. zdrowotne, bo organizm pozwolił sobie wreszcie na „zrzucenie” narastającego latami stresu. Nasze wsparcie, obok finansowego, polega więc też na pomocy w ustaleniu leczenia. Pomagamy również w podniesieniu kwalifikacji zawodowych. Wyprowadzka nie oznacza końca naszej pomocy: jesteśmy też po to, by czuwać nad adaptacją rodziny do nowych warunków – mówi dyrektor Jarosław Józefczyk.

Źródło: gdynia.pl

Na Gdynia.pl można zobaczyć raport, który przygotował MOPS i który podsumowuje dwa i pół roku działalności w ramach Programu Osłonowego.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...