28.01.2021 12:45 22 NW/SM w Wejherowie

Stado białych danieli spacerowało po Wejherowie

Źródło: SM w Wejherowie

Mieszkaniec Wejherowa zgłosił strażnikom miejskim, że na parkingu przy supermarkecie chodzi stado jeleni. Patrol zauważył dzikie zwierzęta przy bloku nr 11. Sarna albinos i pięć białych danieli chodziło po osiedlu, ale szybko ruszyły w stronę lasu.

Bielactwo u saren zdarza się bardzo rzadko, statystyki mówią o jednym przypadku na 100 tysięcy urodzeń. Pojedyncze osobniki spotkać można w całej Polsce. Tym razem szczęściarzem nazwać można tego, kto w środku nocy miał okazję podziwiać sarnę albinosa i daniele na terenie Wejherowa.

Nietypowe zgłoszenie o tym, że na jednym z parkingów chodzi stado jeleni otrzymała we wtorek (26 stycznia) wejherowska straż miejska. Patrol, który udał się na interwencję zauważył dzikie zwierzęta spacerujące przy bloku nr 11.

Źródło: SM w Wejherowie

Jak czytamy na stronie strażników, matka potomstwa urodzonego z bielactwem pozbywa się go, bo umaszczenie jest łakomym kąskiem dla drapieżników. Albinos jest widoczny z daleka i stanowi zagrożenie dla jej potomstwa, ale również jej samej. Umaszczenie dzikich zwierząt ma, w zależności od pory roku, szatę maskującą. Normalne umaszczenie danieli jest czerwono-brunatne z białymi plamkami ułożonymi w podłużnych rzędach.

Zimową porą daniele okrywa ciemnopopielate futro z niewyraźnymi plamami. Podobnie jest z sarną. W lecie są one czerwono-brązowe, natomiast przez pozostałą część roku siwo-brązowe lub siwo-żółte – informuje Zenon Hinca, Komendant Straży Miejskiej w Wejherowie.

Źródło: SM w Wejherowie

Wejherowo prawie z każdej strony otoczone jest lasami, dlatego odwiedzające je dzikie zwierzęta nie są aż tak zaskakujące. Głównie w nocy w nasze rejony „zapuszczają się” sarny, jelenie, dziki i rzadko spotykane dziki łaciate. Szef strażników przypomina sytuację sprzed ponad 4 lat, gdy w 2016 roku codziennie w godzinach popołudniowych po ul. Necla w Wejherowie spacerowały właśnie łaciate dziki.

Tam przychodziły jak do jadłodajni, bo mieszkańcy wyrzucali przez okna jedzenie i owoce, a gdy tych zabrakło dziki buchtowały trawniki. Początkowo była to atrakcja osiedlowa. Później leśni goście stawali się coraz bardziej uciążliwi i mieszkańcy prosili o interwencję straż miejską – wyjaśnia Zenon Hinca.

[IMG][/IMG]


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...