13.08.2022 15:06 15 WH/mat.pras.

Chciał zarobić na wesele, a skończył na wózku inwalidzkim - trwa zbiórka

Fot. zrzutka.pl

Miał wracać z pracy z Niemiec do Polski, kiedy wydarzył się wypadek. Od ponad czterech lat porusza się na wózku inwalidzkim i walczy o powrót do zdrowia. Trwa zbiórka dla Sebastiana.

Sebastian wyjechał do pracy za granicę, aby zebrać pieniądze na wymarzone wesele. Niestety, życie napisało inny scenariusz.

Podczas codziennej podróży z kwater pracowników do pracy doszło do wypadku. Kierowca busa zasnął w trakcie jazdy – auto dachowało i znalazło się w rowie. Do dzisiaj zadaję sobie pytanie – dlaczego to nieszczęście spotkało akurat mojego syna? Z 5 osób, które jechały tym busem, 4 wyszły z niego o własnych siłach. Niestety, najwięcej dostało się Sebastianowi. On został najbardziej poszkodowany. Pozostali pasażerowie próbowali wyciągnąć Sebastiana z busa, ale został tak zakleszczony, że dopiero służby ratunkowe go wyciągnęły i zawiozły do pobliskiego szpitala. Co więcej tego dnia po pracy miał już wracać do Polski - mówi Bogumiła, mama Sebastiana.

Fot. zrzutka.pl

W szpitalu niemieccy lekarze stwierdzili bardzo rozległe urazy głowy – złamania czaszki z prawej strony i pęknięcie podstawy czaszki, złamanie nosa, połamane oczodoły, żuchwa, okolice zatok, co wiązało się z obrzękiem, krwawieniem i uszkodzeniem mózgu oraz uszkodzeniem opon mózgowych. Poza tym wielofragmentowemu złamaniu uległy lewę ramię oraz prawa łopatka. Doszło do obustronnego stłuczenia płuc. Udało uratować się życie Sebastiana, ale przez trzy tygodnie przebywał w śpiączce.

Po 7 tygodniach od wypadku przewieźliśmy go do polskiego szpitala. Polski lekarz – jak zobaczył mojego syna, położył na nim krzyżyk: „Będzie rośliną” – powiedział. Jednak ani my - jego rodzina, ani sam Sebastian się nie poddaliśmy. Po kolejnych 6 tygodniach mój syn zaczął sam przełykać i oddychać, nawiązaliśmy także z nim kontakt. Po 5 miesiącach Sebastian w Bydgoszczy przeszedł bardzo poważną operację polegającą na rekonstrukcji czaszki. Ta operacja bardzo pomogła – po niej mój syn zaczął do nas wracać - relacjonuje mama chłopaka.

Wypadek miał miejsce cztery lata temu, ale Sebastian musi być cały czas rehabilitowany. Powstała zbiórka, gdzie można wesprze leczenie chłopaka.

Jesteśmy ciągle na początku drogi. Drogi do zwiększenia sprawności Sebastiana. Przysługuje mu ok. 1 godzina rehabilitacji tygodniowo z NFZ. To stanowczo za mało. Z kolei turnus rehabilitacyjny trwający 2 tygodnie w prywatnej klinice kosztuje 12 000 zł. Obecnie mój syn jest osobą niepełnosprawną i wymaga stałej opieki. Ma niedowład i bóle kończyn lewych, bóle barku, nie może sam chodzić. Występują także częste bóle głowy. Ma także zaburzenia pamięci i upośledzenie zdolności intelektualnych. Mówi niewyraźnie. Ma stałe przykurcze – na które pomaga tylko rehabilitacja. Według lekarzy bez rehabilitacji będzie tylko gorzej - tłumaczy pani Bogumiła.

Zbiórka dla Sebastiana znajduje się tutaj.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...