19.01.2021 16:30 0 NW/gdynia.pl
Morsowanie u jednych wywołuje dreszczyk emocji a innych przyprawia o dreszcze – i to w negatywnym tego słowa znaczeniu. Zwolenników prawdopodobnie jest tylu, co przeciwników. Nie można jednak odmówić morsowaniu, że jest „na fali”. Wojskowi nurkowie postanowili „sięgnąć głębiej” i w zimowej aurze poćwiczyć nurkowanie na dużych głębokościach, a dokładnie – w Zatoce Gdańskiej.
Ostatnimi czasy coraz więcej Polaków przełamuje pierwsze lody i decyduje się zimą na szybką kąpiel w morzu czy jeziorze. Nikogo by to nie dziwiło, gdyby nie fakt, że na dworze temperatura sięga nawet -20 stopni Celsjusza. Okazuje się, że dla fanów morsowania nie ma złej pogody. Możemy jedynie mówić o złym nastawieniu, przygotowaniu lub zbytnim upodobaniu do ciepła, które nie pozwala nam spróbować zanurzyć w lodowatej wodzie nawet nóg, a co dopiero całego ciała.
Jednak, gdy Polacy korzystają z lodowatych kąpieli pod gołym niebem, specjaliści zanurzają się w morskich głębinach na kilkadziesiąt metrów. Jak czytamy na stronie gdyńskiego urzędu, ostatnio specjalistyczne szkolenie morskie przeszli wojskowi nurkowie. Ćwiczenie to doskonali umiejętność nurkowania na dużych głębokościach z wykorzystaniem tzw. dzwonu nurkowego.
– Najbardziej złożonym epizodem było prowadzenie prac podwodnych z wykorzystaniem dzwonu nurkowego. Ten etap szkolenia nurkowie doskonalili zarówno w warunkach dziennych, jak i nocnych – relacjonują przedstawiciele 3. Flotylli Okrętów MW z Gdyni.
Ćwiczenia trwały pięć dni. W efekcie załoga okrętu ratowniczego ma być gotowa do podjęcia akcji ratunkowych w każdych warunkach, bez względu na okoliczności.
– Przy okazji szkolenia na Zatoce Gdańskiej marynarze realizowali też różne scenariusze sytuacji kryzysowych. To m.in. próba gaszenia pożaru, usuwania skutków przebicia kadłuba poniżej linii wodnej, pierwsza pomoc i przygotowanie poszkodowanego do ewakuacji medycznej – czytamy na gdynia.pl.