02.08.2022 09:00 0 AB/TTM

Odpust św. Anny - pielgrzymi przepłynęli Jezioro Żarnowieckie

Fot. Marek Trybański/TTM

Jak co roku w ostatnią niedzielę lipca odbyła się pielgrzymka wodno-piesza z Nadola do Żarnowca. Uczestnicy najpierw przepłynęli Jezioro Żarnowieckie, po czym z Lubkowa wyruszyli na pieszo do kościoła pw. Zwiastowania Pana w Żarnowcu.

Czytaj także: Odpust Piotra i Pawła - morscy pielgrzymi przybyli do Pucka

Tradycja kultywowana jest od wielu lat. Pielgrzymka nawiązuje do historii z dwudziestolecia międzywojennego.

Przed wojną Nadole należało do Polski, była to jedyna wieś po drugiej stronie jeziora. Mieszkańcy przybywali tutaj łodziami na odpust świętej Anny. Stąd pieszo szli dalej do klasztoru. Przez długi czas mieszkańcy Wierzchucina, którzy znaleźli się po drugiej stronie granicy polskiej, także modlili się w Żarnowcu. Nawiązujemy do tradycji mieszkańców Nadola, których łączyły wiara i kościół - mówi Adam Śliwicki, wójt gminy Krokowa.

Fot. Marek Trybański/TTM Fot. Marek Trybański/TTM Fot. Marek Trybański/TTM Fot. Marek Trybański/TTM Fot. Marek Trybański/TTM Fot. Marek Trybański/TTM Fot. Marek Trybański/TTM Fot. Marek Trybański/TTM Fot. Marek Trybański/TTM

W tym roku pogoda dopisała pielgrzymom, którzy bez większych problemów pokonali Jezioro Żarnowieckie. Ich podróż natomiast rozpoczęła się od modlitwy na przystani w Nadolu.

Przede wszystkim Bogu dzięki za pogodę, atmosfera też jest serdeczna. Na wodzie każdy sobie radził tak jak potrafi najlepiej. Pielgrzymka jest faktycznie inna od tych tradycyjnych. Jest krócej, człowiek się tak bardzo nie męczy jak na pieszej, ale żeby nie było, z przystani do kościoła mamy jeszcze kawałek do przejścia - mówi ksiądz Arkadiusz Warszyński, proboszcz parafii pw. Zwiastowania Pana w Żarnowcu.

Po przepłynięciu jeziora, do pielgrzymki przyłączali się kolejni chętni.

To jest nasza tradycja. Przychodzimy po to, żeby uczcić odpust, żeby iść pielgrzymką do Żarnowca. Nie każdy ma łódkę, żeby płynąć z Nadola - mówi Maria z Lubkowa.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...