02.05.2013 19:00 0

Jastrzębie kontra Spartanie w Gdyni

W sobotę 4 maja o godzinie 14:00, na Narodowym Stadionie Rugby w Gdyni zostanie rozegrany mecz 5. kolejki Topligi. Niepokonani w tym sezonie Seahawks Gdynia podejmą przed własną publicznością drużynę Warsaw Spartans.

Rywalizujące w sobotę w Gdyni drużyny spotkały się już w tym sezonie i z pewnością pojedynek ten nie przywołuje najmilszych wspomnień Warsaw Spartans. Warszawianie ponieśli bowiem porażkę tym dotkliwszą, że był to ich debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej PLFA, a w dodatku na własnym terenie.

Trener Spartans Roman Picheta powiedział wówczas: - Nie uważamy tego wyniku za porażkę. Jest to raczej chwilowe niepowodzenie (…) Teraz już wiemy, na czym polega gra w Toplidze. Kolejne trzy spotkania, w których Spartanie ulegli swoim przeciwnikom mogą stawiać to stwierdzenie pod znakiem zapytania. Do tej pory warszawska ofensywa zdobyła zaledwie 14 punktów. Defensywa za to straciła ich aż 179. W czym tkwi problem Warsaw Spartans 2013?

  • Diabeł tkwi w szczegółach. W pojedynczych przegranych starciach, w zbyt późnym lub zbyt krótko utrzymanym bloku, w niezłapanym podaniu, w nieudanej próbie powalenia rywala … Cały czas pracujemy nad wyeliminowaniem poszczególnych błędów. Jeśli to nam się uda, będziemy na dobrej drodze do bardziej korzystnych wyników - podsumowuje Maciej Pobudkiewicz, były running back i aktualny wiceprezes Spartans. Dla warszawian zajmowanie ostatniej pozycji w tabeli musi być wyjątkowo niekomfortową sytuacją. Szczególnie biorąc pod uwagę poprzednie sezony, w których zespół świętował liczne sukcesy. - Cztery przegrane mecze, w tym ten najbardziej bolesny - ze Steelers, szczególnie uraził spartańską dumę. Zawodnicy jednak nie poddają się i zapowiadają dalszą walkę - deklaruje Pobudkiewicz.

Gościom sobotniego spotkania przydałoby się zwycięstwo, które odbudowałoby morale drużyny, jednak najbliższy rywal zespół Seahawks Gdynia, który nieprzerwanie od czternastu spotkań realizuje amerykański sen o byciu mistrzem, może nie ułatwić tego zadania. Przed sztabem szkoleniowym gości stoi nie lada wyzwanie. Receptę na świetnie zgraną i niezwykle trudną do pokonania linię ofensywną mistrzów Polski, która daje swojemu rozgrywającemu Ferniemu Garzie optymalną ilość czasu na rozegranie precyzyjnej akcji, próbują znaleźć wszystkie kluby Topligi. Jak na razie bezskutecznie.

Podobne wyzwania swoim rywalom stawia także doskonale prezentująca się w tych rozgrywkach formacja defensywna Jastrzębi. W czym zatem tkwi siła gdyńskiej ekipy? - W bardzo dobrym i doświadczonym składzie polskim. Widać to m.in. po meczu przeciwko Warsaw Eagles, gdzie z obu stron właściwie wyłączeni taktyką byli zawodnicy amerykańscy, a Polacy przechylili swoją grą szalę zwycięstwa na naszą stronę. Zawodnicy zza oceanu dobrze uzupełniają nasz skład, nie są jednak osobami dominującymi i decydującymi samodzielnie o ostatecznym wyniku - puentuje Maciej Cetnerowski, trener Seahawks Gdynia.

Choć Jastrzębie odnoszą kolejne sukcesy, niemal od początku sezonu wisi nad nimi widmo kontuzji, które eliminuje istotnych zawodników - najpierw Sebastiana Krzysztofka i Łukasza Miotke, a teraz cennego i doświadczonego defensora Macieja Siemaszko. Na szczęście (przynajmniej w przypadku dwóch pierwszych graczy) już wkrótce mogą oni wesprzeć swoją drużynę nie tylko z linii bocznej boiska. - Powrót Łukasza i Sebastiana to kwestia dni lub tygodni. Czekamy na zgodę lekarzy, aby zawodnicy ci wrócili, już w pełnej formie, do końca sezonu. Sprawa Macieja jest bardziej skomplikowana - nad czym ubolewamy. Nie planujemy jednak żadnych wzmocnień ani sprowadzenia kogokolwiek z drużyny B. Skład został tak skonstruowany, że uwzględnione zostały ewentualne kontuzje, które są częścią tego sportu - informuje Cetnerowski.

Jeśli obaj wspomniani gracze ataku wrócą już na sobotni pojedynek Spartanie będą mieli jeszcze twardszy orzech do zgryzienia. Co w najbliższym starciu ma być bronią warszawian? - Myślę, że będzie to chęć walki i udowodnienia, że za wcześnie, żeby nas skreślać, czy spisywać na sezon bez zwycięstwa. Porażka z Seahawks na inaugurację rozgrywek pokazała nam miejsce w tym sezonie i nauczyła pokory. Wniosek mógł być tylko jeden - trzeba jeszcze ciężej pracować, żeby dogonić najlepszych. Jak wpłynęło to na koncepcję gry, okaże się w sobotę - zapowiada Pobudkiewicz.

Analizując sytuację sobotnich adwersarzy, nie trudno typować faworyta meczu. Statystyki futbolowe nieubłaganie wskazują na gospodarzy, którzy jednak z szacunkiem podchodzą do młodszej ekipy. - Chociaż wynik naszego poprzedniego starcia może tego nie wskazywać, Spartanie są na pewno wymagającym rywalem. To przeciwnicy o wielkim potencjale i z każdym meczem będą sprawiali swoim rywalom coraz więcej trudności. Spodziewamy się z ich strony nieustępliwej gry i motywacji. Jednak jesteśmy na to gotowi i o innym wyniku niż wygrana nie myślimy - deklaruje szkoleniowiec Jastrzębi.

Warsaw Spartans 4 maja ponownie znajdą się na głębokiej wodzie - spróbować pobić mistrza i to na jego naturalnym, nadmorskim terenie będzie bardzo trudne. Jeśli admirał Ferni Garza dostanie pod swoją komendę pełny skład ofensywny Jastrzębi, a formacja defensywna utrzyma kurs, szanse Spartan na pierwsze w sezonie zwycięstwo mogą w zniknąć na horyzoncie Topligi w sztormowym tempie.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...